MAM 26 LAT, JESTEM PROJEKTANTEM I KOCHAM MÓJ KOŚCIÓŁ


Mam 26 lat i kocham chodzić do Kościoła. Ciekawie to brzmi. Powiem nawet więcej, bywam tam kilka razy w tygodniu, ale nie jestem religijna. Jestem projektantem, skończyłam dobre studia i mam zamiar zobaczyć cały świat, w tym największe Kościoły na świecie. Ale nie w formie budynku, bo Kościół to nie budynek, ani instytucja. Kościół to ludzie.


Bóg jest wszędzie, nie tylko w Kościele, a Kościół ma gromadzić tych, którzy potrzebują Boga. Nie tych, którzy w Niego wierzą, chociaż to naturalna kolej rzeczy, ale tych którzy go potrzebują!


1. W moim Kościele liczą się ludzie, a nie religia.


Jezus nienawidził religii. Kochał ludzi, i chciał wykonywać dzieło swojego Ojca w Niebie, tutaj na ziemi. Przyszedł do zagubionych, zmęczonych, chorych, grzesznych ludzi takich jak my, Bogu naprawdę nie chodzi o to abyśmy przed nim klęczeli, ale o to, abyśmy mieli z nim żywą, prawdziwą relację jak z najbliższą nam osobą. Kocham mój Kościół, bo tutaj stawia się na miłość do człowieka, nie ogranicza się go religijnymi obrzędami, ale patrzy się na jego potrzeby.



2. W moim Kościele czuję się jak w domu.


To ciekawe, że kiedy jestem poza Gdańskiem, zaczynam tęsknić za moim Kościołem. Nie budynkiem, ale ludźmi, bo to ludzie tworzą atmosferę tego miejsca. Nie czuję presji, nikt mnie nie zmusza abym tutaj przychodziła, ja po prostu czuję zwykłą ludzką tęsknotę za miejscem, które tworzą bliscy mi ludzie. Szukając przez lata swojego miejsca, gdzie mogłabym pogadać z ludźmi o Bogu, często trafiałam na zamknięte hermetycznie kręgi ludzi,którzy nie dopuszczali do siebie nowych osób, czynili nowych ludzi "członkami" wspólnoty, zamiast żywą częścią grupy, która cały czas się rozwija. Osobiście nie zgadzam się na to. Kościół powinien być naszym duchowym domem, w którym poprzez wzajemne relacje, mamy okazję do wzrastania duchowego i wzajemnego wspierania się. Tutaj możemy zdjąć maskę i powiedzieć śmiało co nas boli. Bo boli, i to często.


3. W moim Kościele pamięta się o tych, którzy w nim nie są.


Kocham mój Kościół bo tutaj dba się o potrzeby innych - niezależnie czy są wierzący, czy nie. Nie mamy zamiaru siedzieć tylko na spotkaniach i modlić się do Boga, nie przekuwając modlitwy w działanie. To nie jest nasz styl - jeśli Bóg mówi: "kochaj ludzi" - to najlepiej okazywać tą miłość w praktyce. Mogę sobie mówić, że kocham i błogosławię ludzi, ale dopiero kiedy okazujemy tą miłość w praktyce, czuję, że moja wiara mówi poprzez czyny. Misje, konferencje, działania społeczne - to tylko kilka z rzeczy, które odbywają się tutaj z myślą o tych, którzy potrzebują pomocy fizycznej lub duchowej. Kocham mój Kościół, bo gdyby zabrakło go w naszym mieście, ono po prostu by to odczuło.


4. W mom Kościele mogę rozwijać sie i wzrastać, dzięki relacjom.

Tak naprawdę jesteśmy bardzo ciekawą mieszanką ludzi...Młodzi, starzy, wyżej wykształceni, niżej wykształceni, zdrowi, chorzy, z ciężkimi doświadczeniami, biedni i bogaci - tak - tacy właśnie jesteśmy, po prostu różni. Mimo tych różnic wspieramy się wzajemnie. Mam kilka osób, które wspierają mnie swoją mądrością życiową, ich doświadczenia pozwalają mi uniknąć błędów, a dobre słowo często sprawia, że łza znika z polika. (rym celowy!) Mam swoich duchowych rodziców, którzy byli ze mną w trudnych chwilach, ale dzielą ze mną też radości dnia codziennego.To potrzebne, bo rozwój duchowy i życie, to nie jest rzecz łatwa. Nikt zresztą nigdy nie twierdził, że tak będzie ;) Mimo różnic społecznych, łączy nas jeden Bóg, jeden fundament - a kiedy budujemy na jednym fundamencie, to chociaż materiał może być różny, budowla będzie stała, dzięki tej podstawie, która utrzymuje całość.

5. Mój kościół się rozwija i nie boi się zmian.


Ostatnio Daniel zapytał mnie: Irmina, co Ty najbardziej lubisz robić? Co Cię najbardziej kręci? Sama chyba oczekiwałam od siebie szybkiej odpowiedzi w stylu: projektować, hodować kwiaty (sic!), śpiewać, rysować, oglądać filmy, tańczyć. Ale Daniel nauczył mnie, żeby pomyśleć cztery razy, zanim się coś powie, więc zaczęłam myśleć i odpowiedziałam: Tworzyć nowe rzeczy.
Kocham mój Kościół, bo daje mi robić to co najbardziej mnie kręci. Moja pasja jest tutaj mile widziana, pastorzy nie ograniczają mnie w moich nawet najbardziej szalonych pomysłach graficznych. Grupa Studencka rozwija się w taki sposób, aby wychodzić naprzeciw potrzebom modych ludzi, a dla każdego, niezależnie od grupy wiekowej znajdzie się Mała Grupa, stworzona po to, aby każdy, kto pojawia się w Kościele mógł nawiązać nowe relacje i rozwijać się duchowo.Nie boimy się zmian, idziemy z duchem czasu i z Duchem Świętym.

6. Mój Kościół idzie za Bożym głosem

Tak naprawdę to Bóg spaja nas, swoje dzieci jako grupę, którą nazywam Kościołem. Jeśli  mamy żywą relację z Bogiem, to możem zmieniać dla Niego cały świat. Dbać o innych dookoła i prowadzić ponadnaturalne życie, dzięki Jego Duchowi. W moim Kościele ludzie są uzdrawiani nie tylko fizycznie, ale też duchowo i emocjonalnie. To jest pięknie - nie ma nic piękniejszego, niż widzieć zmiany na dobre w życiu ludzi, którzy mówili, że nie ma dla nich nadziei. Nie ma nic piękniejszego, niż uśmiech osoby, która została wypełniona Bożą miłością i pokojem. Dlatego Kocham mój Kościół, bo Bóg używając ludzi, którzy Go kochają zmienia życie tych którzy Go potrzebują.







1 komentarze: