CHRZEŚCIJANINIE - PO CO CI TE DZIARY II



Czy wiecie do czego zmierzam? Skoro chcemy dosłownie przenosić ten konkretny werset na zastosowanie go teraz, to dlaczego ujmujemy znaczenia wersetom, które są zaraz obok? Moim zamiarem nie jest przekonywanie, jakoby prawo Starego Testamentu nie miało znaczenia, ale zaznaczenie, że bardzo często interpretujemy konkretne przepisy, które zostały nadane tysiące lat temu, przez kontekst naszej kultury i dzisiejszych czasów.
Czyli: ścinamy włosy i golimy brody, ponieważ nie widzimy w tym nic zdrożnego, tak zostaliśmy wychowani, mimo, że Księga Kapłańska tego zakazuje, ale nie posiadamy niewolników i nie robimy tatuaży, bo kontekst naszej dzisiejszej kultury mówi nam, że jest w tym coś nieodpowiedniego, mimo, że niewolnicy występowali w Biblii a Księga Izajasza mówi nam, że lub Boży będzie miał wyryte na ręce słowa.

Skąd ten zakaz w Prawie Mojżeszowym? W tamtych czasach tatuaż był symbolem przynależności, konkretnych wierzeń lub czci zmarłych, co zawsze wiązało się z kultem pogańskim. Jednym słowem - jeśli w TAMTYCH czasach miałeś tatuaż, lub skaryfikację (blizna powstała w wyniku celowego nacięcia) mówiło to w jakiego bożka wierzysz i komu oddajesz cześć i nie był to Jahwe. Wiązało się to z całą gamą obrzydliwych rytuałów. Izrael jako lud Boży miał być inny, miał się wyróżniać spośród innych ludów. Podobnie miała się kwestia higieny, obyczajów i spożywaniu posiłków - Bóg nie traktował kwestii tatuażu w jakikolwiek inny sposób niż pozostałe prawo.

Minęło kilkaset lat pomiędzy spisaniem Prawa Mojżeszowego, a słowami Izajasza, które tutaj rozważamy  (Prawo istatniało wcześniej, ale było przekazywane drogą ustną)  - to co działo się w tym czasie z Ludem Bożym jest bardzo istotne. Aby się do tego prawidłowo odnieść chciałam zwrócić uwagę na kontekst całego rozdziału 44, w którym zawierają się oba wersety, które mówią i wyryciu czegoś na ręce. Historia Izraela nie była usłana różami - o czym możemy poczytać między innymi w księdze sędziów, ale Księga Izajasza mówi dla odmiany o wielu nowych rzeczach, które spotkają Boży Lud. Jest to księga prorocza. W 42 rozdziale znajdujemy Pierwszą Pieśń o słudze Pana. W kolejnych wersetach widzimy, że jest to proroczy obraz osoby samego Jezusa Chrystusa. 

Bóg często powtarza tam i zwraca uwagę na to, iż ON jest JEDYNYM Bogiem, jedynym ratunkiem dla Izraela, ale i również dla....pozostałych narodów. Dzieje się tutaj rzecz przełomowa, Bóg mówi o tym, że długo milczał (42:14) ale to koniec i w następnych wersetach widzimy niesamowite obietnice dotyczące Bożego Ludu, ale i też dla tych, którzy byli nazywani po prostu poganami (my Polacy, gdybyśmy istnieli, też wtedy byśmy się do pogan zaliczali). To przełom i jedna z pierwszych zapowiedzi (w tym okresie powstawały też psalmy, w których również znajdujemy proroczy obraz nowych czasów i Jezusa Chrystusa). Dlatego w momencie, kiedy pojawia się zapowiedź nowych czasów, zmienia się zupełnie kontekst kulturowy. Poganie przestają być odszczepieńcami, ale zaczynają być (co oczywiście wypełni się dopiero w czasach Jezusa Chrystusa) postrzegani, jako ktoś, o kim też Bóg myśli i nawołuje ich, aby do niego przyszli i oddali mu chwałę.
Czy było to łatwe do przyjęcia przez Izraelitów? Być może pojawienie się Prozelitów (poganie przyjmujący wiarę judaistyczną - chrześcijaństwo jeszcze wtedy nie istniało) i mieszanie się kultur było przyczynkiem do tego, że Izraelitom nie zabraniano już wedle słów Izajasza znakowania ciała, ale tylko na znak przynależności do Jahwe, ponieważ czczenie innych bogów było obrzydliwym w oczach Boga. Nie mniej, historia Izraela i przestrzegania przez niego Prawa Mojżeszowego jest jak sinusoida, nie wykluczam więc, że mimo słów proroka Izajasza, dalej mogli mieć problem z tym tematem, podobnie jak my dzisiaj...Na pewno dla Izraela przyjęcie do wiadomości, że Bogu także zależy na poganach było bardzo trudnym zadaniem.

NA MOICH DŁONIACH WYRYSOWAŁEM CIĘ


Ilość treści poświęcona w tych rozdziałach znakowaniu swojego ciała jest nikła w porównaniu z ilością treści poświęconej na ostrzeżenia przed fałszywymi bogami - kontekst kulturowy odnośnie samego ciała się zmienił, a wyrycie na swoim ciele imienia Jahwe, nie jest już przestępstwem - co mówi nam werset 44:5, natomiast kontekst duchowy pozostał ten sam - oddawanie czci innym bożkom jest czymś zakazanym i dalej już w naszej obecnej kulturze tym pozostaje. W 44:19 Bóg mówi w tłumaczeniu Warszawskim: "Oto na moich dłoniach wyrysowałem Cię..." Słowo wyrysować w hebrajskim widnieje jako: חקותיך - co znowu ma dwa znaczenia - konstytuowanie, czyli utwierdzanie czegoś, lub w języku poetyckim: wygrawerować, ryć. (Grawerujemy coś na stałe, ryjemy, oznaczamy głęboko niż tylko na powierzchni, aby napis lub znak były trwałe.) To podwójne znaczenie znowu pokazuje, w jaki piękny sposób Izrael był w Bożym sercu. To pokazuje także, że słowo, oznaczające wyryć coś w ciele, nie jest w żaden sposób przez Boga unikane. Bycie oznaczonym i przynależnym do Boga staje się czymś naturalnym w kontekście czasów Izajasza i późniejszych.

Widzimy więc, że zależnie od kwestii kultury oznaczanie ciała już w starym Testamencie było postrzegane w różny sposób. W kulturze Nowego Testamentu (grecko - rzymskiej) tatuaż dalej był formą oznaczenia niewolników, dalej kojarzony raczej negatywnie. Podobnie postrzega go pokolenie naszych dziadków i starszych rodziców. Do niedawna w Polsce tatuaże wiązały się w kulturą więzienną, wykonywane domowymi sposobami przerażały tematyką i formą. Dopiero kilka lat temu tatuaż stał się formą wyrazu artystycznego, a ludzi, którzy trudnią się tym zawodem, można śmiało nazywać artystami. Tatuaż miał swoją historię już w czasach pogańskich, ale jego znaczenie również ewoluuje wraz ze zmieniającą się kulturą. 

Jak to się ma do czasów Nowego Testamentu i dzisiejszych? Nigdzie nie znajdziemy jasnego potwierdzenia, że tatuaż jest czymś złym, lub dobrym. Według mnie, jest to kwestia, którą należy rozsądzić nie z poziomu teologicznej wiedzy - ale z punktu naszego sumienia, wiary i motywacji.
Osobiście zaliczam tatuaż (pomijając sferę trwałości) do wyrazu autoekspresji, ale nie widzę fizycznie różnicy pomiędzy zrobieniem sobie 3 kolczyków w jednym uchu, a małym tatuażem na kostce. Różnica wynika z trwałości, ale dziurki w uszach wielu starszych kobiet są dzisiaj porządnie rozciągnięte przez noszenie dziesiątki lat ciężkich kolczyków - kulturowo jest to normalne, mimo, że wygląda o wiele mniej estetycznie niż 5 milimetrowy tunel w uchu. Pragnę zwrócić waszą uwagę na to, że nasze spojrzenie na dzisiejszy tatuaż wynika z tego, w jaki sposób zostaliśmy wychowani, a nie z dosłownego stosowania praw Starego Testamentu.

"NA CIELE MOIM NOSZĘ ZNAMIĘ..."



W Nowym Testamencie odnajdujemy kilka fragmentów, w którym jest użyte określenie na posiadanie znaków, blizn, stygmatów (stygmat, czyli znak w kształcie cętki, kropka, znamię).
Widzimy więc, że posiadanie znaków na ciele nie jest niczym zdrożnym. Biblia natomiast często mówi nam o tym, że to nie na sobie mamy się skupiać, lecz na Chrystusie. Jeśli forma autoekspresji (sztuka, muzyka, poezja, obrazy, tatuaże, ubiór, nasze słownictwo) nie kieruje naszych i innych oczu na Chrystusa, to trzeba się nad tym dobrze zastanowić. Celowo nie mówię tutaj konkretnie o tatuażach, ale o każdej formie wyrażania siebie, ponieważ we wszystkim można stracić umiar i poczucie przyzwoitości. Czy osoba, która jest alkoholikiem i stosuje przemoc fizyczną w stosunku do dzieci jest w kościele postrzegana jako bardziej przyzwoita niż wytatuowany od stóp do głów młody mężczyzna, kochający ojciec i troskliwy mąż, tylko dlatego, że w naszej kulturze tatuaż jest postrzegany negatywnie?

Nie namawiam do robienia tatuaży i  nie jestem ich przeciwnikiem. Sama mam ich 5, ale to nie znaczy, że będę na ślepo przyzwalać robić je wszystkim młodych ludziom, którzy widzą we mnie autorytet w tym temacie. Tak jak wspomniałam, w Biblii nie ma jednoznacznej odpowiedzi na temat tatuowania się. Nakłuwanie ciała było zabronione w kontekście oddawania czci i kontaktowania się ze zmarłymi. Do dzisiaj zresztą istnieją w różnych miejscach świata takie praktyki, polegające na zadawaniu sobie bólu, prowadzącego niemal do ekstazy. Na szczęście my, aby spotkać się z Jezusem Chrystusem, nie musimy odbywać takich praktyk. Dlatego pierwszą rzeczą, według której rozsądzam temat tatuażu, jest motywacja - dlaczego chcesz mieć tatuaż? Większość moich tatuaży była wyrazem wdzięczności Bogu.

Mam na ręce werset Biblijny, który stale przypomina mi o tym, że to co stare już przeminęło, wszystko stało się nowe. Jest to dla mnie także sposobność do rozmów o mojej wierze, kierując wzrok innych ludzi na moje ręce mogę im powiedzieć KTO jest dla mnie najważniejszy i dzięki komu żyję. Motywacją zrobienia tatuażu NIE MOŻE być chęć "zmiany czegoś w sobie", albo chęć pokazania się lub zaistnienia w jakimś towarzystwie. To odwraca nasz wzrok od Jezusa, a skupiasz go na sobie lub co gorsza...swoich problemach. Nie mam problemu z tym, jeśli ktoś robi sobie tatuaż ze względów estetycznych, ale mam problem jeśli chrześcijanin tatuuje sobie chińskie symbole lub znaki świadczące o przynależności do obcych bożków. W tym temacie Boże zdanie jest jasne i klarowne przez całą Biblię, nie widzę nic zdrożnego, jeśli ktoś zasłania sobie bliznę, lub tatuuje krzyż, jako symbol przynależności do Chrystusa. Biblia często mówi do nas symbolami, jednak we wszystkim należy znać umiar.

A co z wersetem o tym, że jesteśmy świątynią Ducha Świętego?
Powiem tak, jeśli trzymasz się tego wersetu tylko po to, żeby utrzymać swój sprzeciw dla tatuaży, to pomyśl, że ktoś rodzi się bez rąk i nóg. Czy wtedy jest gorszym rodzajem świątyni? Nie używajmy wersetów po to, aby poprzeć swoje tezy, tylko zastanówmy się nad ich prawdziwym znaczeniem. Może o tym napiszę jeszcze kiedyś, bo i tak temat jest już wystarczająco obszerny.

PODSUMOWANIE


Na podsumowanie mogę dać kilka rad młodym chrześcijanom:
Znaj swoją wartość najpierw w Bogu. Aby być kimś, nie musisz mieć tatuaży. Jeśli przyjąłeś Jezusa jako swojego Zbawiciela, jeśli poznałeś Go osobiście, sam już to wiesz. Dla niego jesteś doskonały.
Znaj swoją motywację i szanuj zdanie starszych osób, szanuj ich jako autorytet, ale również po prostu jako ludzi. Nie rób nikomu nic na złość. Rozmawiaj z nimi w łagodności i pokoju. I jeśli chcesz koniecznie sobie zrobić dziarę, zrób u kogoś kto to potrafi zrobić dobrze, szkoda mieć gnioty na ciele do końca życia.

Kilka rad rodzicom i dziadkom.
Nie wiem na ile moje rozważanie poszerzyło horyzont waszego postrzegania tego tematu. Być może nie zmienił się on w ogóle, ale proszę was o jedno: pamiętajcie - to że wasze dziecko/wnuk (oczywiście pełnoletni) zrobił sobie tatuaż, to nie znaczy, że jest na drodze do piekła, Bóg przestał go kochać, albo on Boga. Nie stanie się kryminalistą i nie pójdzie do więzienia. Czasami nielogiczne blokowanie takich rzeczy może spowodować więcej szkody, bo nie ma nic gorszego niż pokolenia w którch brakuje zdrowego dialogu, które siebie nie rozumieją i nie znają swojej kultury. To powoduje największe rozłamy w kościołach - nie tatuaże czy kolczyki. 

Moja prośba do obu stron - cytując Pawła: kochajcie się wzajemnie, tak jak Chrystus Was kocha.
Starajcie się prowadzić ze sobą dialog ( łagodna wymiana poglądów), a nie dyskutować w napięciu i złości. Czasy się zmieniają i prawdopodobnie za 30 lat tatuaż będzie czymś tak naturalnym jak nowa para spodni. Czy to będzie warte tych sporów i nieporozumień między pokoleniami w kościele? Nie sądzę. Myślę, że nadrzędną wartością jest po prostu Bóg i miłość wypływająca z tego, że wszyscy jesteśmy Jego dziećmi, niezależnie od kultury czy wyglądu.


PS. Ten post NIE MOŻE być traktowany jako moje osobiste przyzwolenie do tatuowania swojego ciała - jak chcecie porozmawiać osobiście, znajdżcie mnie, wtedy pogadamy i powiem co sądzę na ten konkretny temat ;P 










1 komentarze: