1>99



Czasami odnajduję gdzieś zapiski z przeszłości. Lat, które spędziłam opisując jako "czarna dziura", lub "brak nadziei" nie uważam mimo wszystko za stracone. Dziękuję Bogu za całe moje życie - niezależnie od tego, w którym momencie zaczęłam żyć naprawdę. Bo On i tak konsekwentnie mnie poszukiwał, jak Pasterz tej jednej zagubionej owcy.

Kiedyś myślałam, że Bogu zależy na nas w takim stopniu, jak Tobie na jednym ziarenku ryżu z pomidorowej: jak będzie - to świetnie - kocham pomidorową z ryżem i raczej nie jest mi miło, jak coś mi się wyleje poza talerz, ale z drugiej strony mam jeszcze cały talerz. A co jeśli ryż spadnie na podłogę? Zasada trzech sekund nie obowiązuje pokarmów mokrych i NA PEWNO nie włożę ryżu z podłogi do zupy. Nie ma takiej opcji! To dosyć logiczne z mojego punktu widzenia, jednak w Bożej logice 1 jest większe niż 99. Niepodważalnie i nieodwołalnie. Jesteś ziarenkiem i wracasz do zupy!

"Zapewniam was, że w niebie jest większa radość z jednego zagubionego grzesznika, który się opamięta i wróci do Boga, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu "prawych", którzy nie zbłądzili!" ~ Łuk 15:7 To słowa Jezusa - Boga, który zmienił moje życie. Dosłownie stworzył je NOWYM. Dał mi nadzieję i wypełnił każdy dzień pokojem. Mój narzeczony powiedział niedawno, że aby dobrze patrzeć na Boga i rozumieć Jego Słowa, musimy zrozumieć jedną podstawową rzecz: Bóg jest dobry.

BÓG JEST DOBRY

Wielu z nas znając Biblię w całości zarzuca Bogu to, że nie zawsze okazywał tą dobroć, przypominając o tym co często działo się w Starym Testamencie. Patrzymy na całość tych historii przez pryzmat negowania dobroci, nie zagłębiając się w szczegóły, kontekst całości i serce autora. Widzimy i wyciągamy na wierzch pojedyncze sceny, nie zastanawiając się nad tym dlaczego stały się pewne rzeczy. Zapominamy, że Bóg nadał prawo (przykazania) ludziom, aby sobie po prostu jakoś poradzili, skoro przez to, że okazali posłuszeństwo szatanowi w ogrodzie Eden (Adam i Ewa), sami sobie napytali biedy i oddzielili od Bożej Obecności nie tylko siebie, ale i kolejne pokolenia, aż do... No właśnie! Popełniamy jeszcze jeden bardzo poważny błąd - nie pamiętamy o tym, co stało się w momencie, kiedy Jezus umarł na krzyżu. A stało się i to wiele, i raz na zawsze spowodowało, że miłość stanęła ponad prawem. Ludzie niestety nigdy nie byli w stanie w 100% wykonać prawa, dlatego musieli składać ofiary, ale to nie było wystarczające - dlatego "ogromny Bóg, musiał zmieścić się na krzyżu, abyś Ty mógł zmieścić się w niebie."*

SYTUACJA PATOWA


Pamiętacie historię o kobiecie przyłapanej na cudzołóstwie? Do momentu, w którym pojawił się Jezus, przykazanie w Prawie Mojżeszowym mówiło wyraźnie: "nie cudzołóż", ludzi, których przyłapywano na cudzołóstwie po prostu zabijano i to w okrutny sposób - rzucano kamieniami, czasami w taki sposób, aby ludzie dłużej cierpieli. Straszne prawda? Kara miała chronić ludzi przed popełnieniem uczynku, podobnie jak w dzisiejszych czasach. Wielu z nas nie popełnia prawnych wykroczeń, ponieważ jesteśmy świadomi kary, którą możemy za to ponieść. Jednak mimo tego, ludzie po prostu mająw naturze (a diabeł też ma w tym swoje 4 grosze i robi to celowo), że po prostu to robią. Wracajmy do tej historii, ponieważ chcę pokazać Wam przez nią Bożą dobroć: faryzeusze, których możemy określić jako ludzi zakochanych w Prawie (ludzi na wskroś religijnych), przyprowadzili do Jezusa kobietę, która złamała przykazanie czyli Prawo (Mojżeszowe). Ponieważ nauka Jezusa bardzo ich złościła i często była sprzeczna z ich naukami, starali się przyłapać Go na jakimś słowie wbrew Prawu, dzięki temu, mogliby oskarżyć Go i skazać, a tym samym ukrócić Jego wpływ na cały lud, który Go kochał i podążał za Nim, powodując zmiejszenie wpływu faryzeuszy. Jasne było, że gdyby Jezus powiedział, że nie mogą zabić tej kobiety, złamałby Prawo. Jednak gdyby na to pozwolił -   i postąpił zgodnie z ówczesnym Prawem - głosiłby wbrew sobie, czyli kłamał. Sytuacja patowa...W tym wszystkim była także ta kobieta... O czym myślała patrząc na Mistrza, który tymi samymi rękami, którymi wskrzeszał z martwych, uzdrawiał całe rzecze ludzi i pierwszy mówił o Bogu, jako swoim Ojcu, miałby prawną, realną podstawę, aby skazać ją na śmierć?
Co mogła myśleć, kiedy nad jej głową rozgrywała się ta pełna napięcia scena? "Należało mi się", "Nie ma dla mnie nadziei", "Bóg już ze mnie zrezygnował"... Czy Ty pomyślałeś tak o sobie kiedykolwiek?

MIŁOŚĆ PONAD PRAWEM

Jaka była rekacja Jezusa? 

"– Nauczycielu, złapaliśmy ją na gorącym uczynku. Mojżesz w swoim Prawie nakazał, aby taką osobę obrzucić kamieniami i zabić. A ty jak nauczasz?

Była to prowokacja, która miała dostarczyć podstaw do oskarżenia Jezusa. Lecz On schylił się i zaczął pisać palcem po ziemi. Gdy jednak uparcie domagali się odpowiedzi, podniósł się i rzekł:
– Kto z was nie dopuścił się żadnego grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem.
I znowu schylił się i pisał po ziemi. Tymczasem zebrani, jeden po drugim, począwszy od przełożonych, zaczęli odchodzić. W końcu został tylko Jezus i stojąca na środku owa kobieta.
– Gdzie oni są? Nikt cię nie potępił? – spytał Jezus, podnosząc się.
– Nikt, Panie – odrzekła.
– Ja też cię nie potępiam. Idź i już więcej nie grzesz." ~ Jana 8:6-11


Widzicie, Jezus wszystko zmienił. Bóg przez cały Stary Testament mówił ludziom, że da im ratunek. Już nie będą musieli zmagać się ze swoją naturą, diabłem i przykazaniami, tak trudnymi do wypełnienia, a tak logicznymi z drugiej strony. Bóg przyszedł z nielogiczną dla nas miłością.
Co zyskał Jezus na tej historii? Po ludzku myśląc stracił, bo jeszcze bardziej wkurzył najbardziej wpływowych ludzi w mieście, którzy potem i tak dopięli swego, fałszywie Go oskarżając i mordując Go na oczach ludu. W Bożym Królestwie i w sercu tej kobiety nastąpił przełom - zmiana myślenia, Boża miłość tak wielka, że dał Swojego Syna Jezusa, aby ten mógł wziąć na siebie przekleństwo, z którym zmagamy się od czasów pierwszych ludzi. Sam Bóg, który nadał te przykazania,i to właśnie On miałby największe prawo, aby domagać się ich egzekwowania, powiedział: Ja też Cię nie potępiam! Bóg zaprzeczył samemu sobie? Nie - w osobie Jezusa, wszystko się zmieniło i MIŁOŚĆ stanęła ponad PRAWEM. Jest jeszcze jedno - Jezus był bez grzechu, mógł więc rzucić kamieniem...ale tego nie zrobił.

JA CIĘ NIE POTĘPIAM


Jakbyś się czuł na miejscu tej kobiety? Wyobraź to sobie: właśnie uratowano Ci życie. Stoisz pełen wstydu, bo Twój czyn jest jawny, na pewno czekasz teraz na jeszcze bardziej upokarzającą mowę napominającą, bo Bóg musi Ci teraz wszysto wyjaśnić. Wybaczcie mi żart, ale w takiej sytuacji kolejną myślą pewnie byłoby: "O nie, to ja już wolę kamienie, niż stać i umierać teraz przed Bogiem ze wstydu." Nie wszyscy znacie ówczesny status społeczny kobiet w tamtych czasach w Izraelu. Niestety tamtejsza kultura traktowała kobiety gorzej od bydła. Były na równi ze złodziejami, szumowinami, poborcami podatkowymi (sic!) oraz chorymi na trąd... Wspaniała perspektywa, prawda? Nie wiem co ta kobieta myślała o Bogu, ale wielu z nas może bać się do Niego przyjść z powodu wstydu, który odczuwa. Myślę, że postawa Jezusa, o której przeczytacie dalej rozprawi się z tym myśleniem raz na zawsze!

Myślę, że jest to jeszcze jeden aspekt, który koniecznie muszę poruszyć. Jeśli jesteś ze mną jeszcze do tego momentu, daj lajka lub komentarz na fb pod linkiem do tego wpisu, będę wiedziała, czy ktoś to czyta i czy to nie jest za długie ;P

Faryzeusze nienawidzili Jezusa jeszcze z jednego względu - Jezus szanował kobiety. Czy kiedykolwiek zadaliście sobie pytanie, co się stało z mężczyzną, z którym została znaleziona kobieta z tej historii? Przecież nie cudzołoży się samemu, być może mężczyna wykupił się, może był kimś wyższego urodzenia i faryzeusze (niestety byli to bardzo przekupni dranie) po prostu nie zaprzątali sobie nim głowy, mógł też uciec, ale skoro kary za taki czyn były tak srogie, to czy nie powinni też go ukarać? Tak naprawdę nie jest istotne co się z nim stało, ale chcę przedstawić Wam celowość i podłość zabiegu faryzeuszy - Jezusa nienawidzono także, bo szanował kobiety, pozwalał im słuchać swoich nauczań, tak samo jak pozwalał na to mężczyznom. Rozmawiał z nimi, mimo, że cała tamtejsza kultura pogardzała nimi i nawet apostołowie - jego najbliżsi byli zniesmaczeni, kiedy Jezus przy studni rozmawiał, nie dość, że z kobietą, to jeszcze z Samarytanką to dla Żydów była już zniewaga totalna. W Starym Testamencie to w żadnej księdze, gdzie znajdujemy jakiekolwiek porady lub pouczenia (głównie chodzi o Przypowieści Salomona i Psalmy), w kontekście cudzołóstwa (niewierności małżeńskiej) nie znajdujemy ostrzeżenia dla kobiet przed mężczyznami - natomiast cały czas ostrzega się mężczyzn przez rozwiązłymi kobietami, ponieważ według żydowskiej kultury kobieta była gorszym typem człowieka (drugi sort?). Teraz spójrzcie na to: co się dzieje kiedy Jezus mówił do ludu o przykazaniach? Nie zwrócił się do kobiet, aby je znowu upominać, ale zwrócił się do mężczyzn:

Słyszeliście, że w Prawie Mojżesza powiedziano: „Nie cudzołóż”. A Ja wam mówię: Kto spogląda na kobietę i pożąda jej, w sercu już się dopuścił niewierności. ~ Mateusza 5:27-28

Jezus stanął po drugiej stronie barykady - uświadomił mężczyznom, że sami też ponoszą odpowiedzialność, nie tylko za swoje czyny, ale też za swoje myśli! Mocne słowa...Wiadomo, że odnoszą się do każdej osoby, ponieważ Nowy Testament jasno pokazuje, że nie ma w Bożych oczach różnicy między mężczyzną i kobietą, ale nie podbijały ogólnego bardzo negatywnego stosunku do kobiet, które i tak w tamtych czasach bez mężczyzny przy swoim boku niewiele znaczyły. W sumie to nie znaczyły nic.

NIE GRZESZ WIĘCEJ

Wracamy do ostatniej sceny naszej opowieści - wiemy już trochę o dosyć beznadziejnej sytuacji w jakiej znalazła się kobieta, znamy postawę "świętych" i "sprawiedliwych" - znających prawo Mojżeszowe na pamięć Faryzeuszy i widzimy w tym wszystkim postawę Jezusa - Boga, który przesunął MIŁOŚĆ przed PRAWO.

Dla Boga naprawdę się liczysz. A ostatnie słowa, które wypowiedział Jezus w tej historii?
"Ja też Cię nie potępiam. Idź i nie grzesz więcej." Myślę, że ostatnie zdanie nie jest pełnym groźby ostrzeżeniem, myślę, że to była scena, w której Jezus widząc złamane serce kobiety i znając Boże serce, patrzył na nią z napięciem i prawdziwą miłością Boga Ojca. Myślę też, że to słowo ją zachęciło i wyposażyło do rozpoczęcia nowego rodziału w jej życiu. Ostatnią rzeczą, którą zrobimy po tym, jeśli w tak radykalny i realny sposób spotkamy się z przebaczającym i ratującym życie Bogiem, jest knucie planu o tym, jaki grzech znowu zaraz popełnimy, żeby wrócić do naszego poprzedniego stanu. To niedorzeczne! Musimy sobie uświadomić, że kiedy pozwalamy na to by grzech panował w naszym życiu, poniekąd jesteśmy posłuszni diabłu - nawet jeśli nie wypowiadamy przed nim oficjalnie, że jesteśmy mu poddani, to nieświadomie wypełniamy jego wolę, zamiast Bożej. Stąd Jezus mówi te słowa, ale nie w kontekście groźnego ostrzeżenia, ale w kontekście zachęty i ożywienia pewnej sfery w życiu tej kobiety, która mogła być martwa, lub mocno zagłuszona, przez jej poprzednie skłonności do grzechu. Jeśli Bóg wypowiada słowo, to zawsze idzie za tym życie - nowe rzeczy. Ponieważ Bóg jednym swoim słowem powołuje do życia sfery, które nie istniały lub były już całkowicie martwe! Moje życie również zderzyło się z tym orzeźwiającym przebaczeniem - kiedy pojęłam jaką moc ma łaska - moje spojrzenie na świat i moje życie zaczęły się radykalnie przemieniać, a najlepsze jest to, że Bóg ma dla Ciebie więcej i więcej!

Czy teraz widzisz już, że Bóg jest dobry? Czy historia tej kobiety, nie mówi Ci jasno, że Bóg jest ponad jakimiś tradycjami, ograniczeniami, kulturą, a nawet własnym prawem? Ta kobieta była ziarenkiem ryżu z pomidorowej, i co gorsza, trafiła nawet do cudzego rosołu, ale Bóg ją i tak wyłowił i włożył z powrotem, uprzednio skrzętnie ją oczyszczając z resztek obleśnego tłuszczu, bo jej powołaniem jest być w najsmaczniejszej zupie świata, do tego została stworzona!

Jeśli kiedykolwiek w Twoim życiu pojawiło się jakiekolwiek z tych zdań, które ona mogła o sobie pomyśleć: Bóg nie jest mną zainteresowany. Nic mi nie pomoże. Moje życie nie ma sensu A może kiedyś czułeś taki wstyd i potępienie, że zwątpiłeś w Bożą miłość? Chcę Ci powiedzieć z własnego doświadczenia:

1. Bóg jest dobry i z tej perspektywy patrz na swoje życie, to zacznie otwierać Twoje oczy na więcej.
2. Wszelkie potępienie, brak nadziei, ciemność pochodzą od wroga - czyli szatana - nie od Boga.
3. Jeśli nie wierzysz, że Bóg jest dobry, to wróg będzie łatwiej mógł Cię okłamać.

Dla Boga jesteś najważniejszy, jesteś ważniejszy niż 99 "super świętych", którzy mają nosy podniesione do góry, bo znają na pamięć wszystkie przykazania, i nie potrzebują Jezusa. Jezus postawił na MIŁOŚĆ do Ciebie, i powiedział, że dzięki Niemu jesteś zbawiony. Przyjdź do Niego taki jaki jesteś, brudny, grzeszny, bezsilny, ale ze szczerym sercem - to najważniejsze. Nie nasze dobre uczynki, nie nasze zasługi, aby dostać się do Nieba, ale ofiara na krzyżu spowodowała, że możesz się tam znaleźć. Co więcej - relacja z Nim, jako Twoim Zbawicielem i przyjacielem może poprowadzić Cię dużo dalej. Ale o tym w kolejnym poście, tymczasem zapamiętaj to: 1>99 i to Ty jesteś dla Boga numerem jeden!







*Zdanie to wypowiedział na jednym z grudniowych kazań mój przyjaciel Daniel. Dziękuję Ci za Twoją mądrość, która pochodzi z Nieba. Piona!










1 komentarze:

  1. Irmina, rewelacja blog :) podoba mi się i będę zaglądał od czasu do czasu.

    OdpowiedzUsuń